„Pewnego
Dnia” jest kontynuacją książki „Każdego dnia”. Dla mnie jednak była to pierwsza
książka tego autora. Zanim po nią sięgnęłam słyszałam, że jest to młodzieżowy
romans, widziany z perspektywy głównej bohaterki Rhiannon. Zaczynając czytać
miałam jedynie te informacje o tym tytule.
Nastawiłam się na szkolny romans, w
tym się nie pomyliłam, jednak doznałam ogromnego szoku, gdy przeczytałam: „… to
byłem ja. Na jeden dzień. Teraz jestem Megan Powell i chciałem Ci powiedzieć
prawdę, zanim znów zmienię ciało.” W tym momencie poczułam się tak samo jak
główna bohaterka- oszukana przez A – chłopaka który na jeden dzień wschodzi w czyjeś
ciało (A skojarzyło mi się z „Pretty little liars”). Oczywiście, zanim
sięgnęłam po książkę, mogłam przeczytać chociaż jej blurb. Nie zrobiłam tego
jednak, a po przeczytaniu wyżej wymienionego zdania, zamknęłam książkę i
święcie obrażona zerkałam nienawistnie na jej okładkę. Po godzinie mi przeszło
i postanowiłam dać jej szanse jako opowieść o miłym chłopcu, który zmienia ciała,
co jeden dzień. Pewnego dnia trafia do ciała Justina – chłopaka Rhiannon i
zakochuje się w niej, podczas jednodniowej romantycznej wycieczki nad morze.
Książka
opowiada o poważnych związkowych tematach, nie tylko wśród nastolatków. Porusza
wiele problemów (m. in . trwania w związku, który niszczy ukochanych, problem
alkoholowy, mała wiara w siebie, egoizm, zdrada, i samobójstwo) niestety bardzo
pobieżnie i momentami zbyt płytko. Bardzo żałuję, że autor bardziej nie
rozwinął wątku relacji matka- córka, który wyglądał ciekawie. Książka obfituje
w przemyślenia głównej bohaterki.
Narrator jest pierwszo osobowy i przez to
subiektywny, jak dla mnie do bólu subiektywny.
Fabuła,
styl, dialogi były w porządku. Na początku uznałam, że autorowi udało się w
jakimś stopniu oddać rzeczywistość i budował spójne obrazy danych sytuacji.
Czytając dalej zrobiło się bardzo schematycznie, ale pod koniec znowu było
bardzo przyjemnie, żeby na końcu zdenerwować mnie otwartym zakończeniem i
pozostawić niedosyt.
Podsumowując
odnalazłam się w tej powieści nie czytając wcześniej „Każdego dnia”. Nie znam
obu wersji miłości Rhiannon i A, ale punkt widzenia A wydaje mi się ciekawszy
od punku widzenia jego ukochanej osoby. W książce „Pewnego Dnia” rozczarowały
mnie spłycone tematy i schematyczny rozwój sytuacji . Nie jest to pozycja,
która zapadła mi w pamięć. Czytanie jej było jednak bardzo przyjemne i sam
klimat książki był tym czego szukałam, dlatego cieszę się, że wpadła w moje
ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz